Zamiast wstępu

Strona powstała z chęci podzielenia się doświadczeniami w kwestii budownictwa w technologii strawbale. Dom takowy budujemy, ekspertami nie jesteśmy, uczymy się na błędach nie tylko swoich.

Wszystkich chętnych, którzy chcą obejrzeć na własne oczy jak dom powstaje, albo są chętni aby pomóc nam w budowie zapraszamy do odwiedzenia nas.

piątek, 22 czerwca 2007

Mały problem z drewnem

Pojawił się mały problem z częścią drewna...
całe szczęście tylko z małą.
A dokładnie tą, która była obrabiana wiosną tego roku.

Niestety pory roku mamy lekko nie takie, jakie powinny być. Zimy nie ma, a na wiosnę upały po 30 stopni. Z tego powodu ostatnia partia drzewa była cięta i obrabiana na wiosnę, a efekt jest taki jak na zdjęciach poniżej. Ostrzegamy i uczulamy!






środa, 6 czerwca 2007

Tynki

Tynki to kluczowy element w technologii ścian z kostki słomianej. To warstwa, która chroni słomę przed opadami atmosferycznymi, czyli przed zawilgoceniem z zewnątrz, a jednocześnie umożliwia usuwanie nadmiaru wilgoci jaki powstaje wewnątrz domu (gotowanie, oddychanie, itp.)
Tynk wewnętrzny oraz zewnętrzny powinny ze sobą współgrać. Dla naszego klimatu przyjmuje się, że przenikalność tych dwóch warstw powinna być w miarę jednakowa, to taki kompromis dla zupełnie odmiennych warunków jakie panują zimą oraz tych jakie latem.

Dla kostki słomianej można użyć takowych tynków (bardzo krótki opis):


cementowych

- tynki tego typu zaczęły być popularne z uwagi na brak konieczności okresowego dbania o nie, w porównaniu z powszechnymi kiedyś wapiennymi. Tworzą twardą powłokę, wręcz skorupę, która nie przepuszcza wody oraz blokuje swobodny przepływ pary. Wybierając tego typu powłokę jako zewnętrzną warstwę należy wewnątrz zastosować odpowiednie farby blokujące wnikanie wilgoci w ściany, ponieważ nie będzie miała ona ujścia na zewnątrz. Generalnie tynk cementowy nie jest polecany chyba, że w przypadku konstrukcji typu "Nebraska Style", gdzie konstrukcją nośną domu są same kostki słomiane. Tynk należy nakładać na metalową siatkę, z uwagi na to, iż różnica twardości między kostką a tynkiem cementowym jest całkiem spora.

wapiennych
- stosowane od wieków, naturalne, generalnie posiadają więcej plusów niż minusów. Tworzą warstwę oddychającą, umożliwiając migracje wilgoci z wnętrza ściany na zewnątrz. Są znacznie miększe od cementu i można je kłaść bezpośrednio na słomę bez konieczności stosowania siatki. Tynk wapienny ma naturalną zdolność "samoleczenia", czyli powstające mikropęknięcia zasklepiają się w procesie wiązania CO2 z powietrza. Kolejnym plusem wapna to jego silna alkaliczność (uwaga na skórę przy pracy!), która daje ochronę przed robakami i różnymi insektami.

glinianych
- powłoka z najstarszą historią. Świetnie współgra ze słomą. W porównaniu z tynkami cementowymi i wapiennymi wiązanie, czyli trzymanie się tynku jest tylko i wyłącznie mechaniczne. Praca z gliną to czysta przyjemność, można ją nakładać na ścianę po prostu rękami bez konieczności używania rękawiczek. Glina mieszana jest z piaskiem oraz dodatkami typu posiekana słoma, plewy, trociny.




Dla naszego domu zastanawiamy się nad czymś takim (warstwy od "najbliższej" ściany do "najdalszej"):

tynk zewnętrzny

warstwa 1: ok. 5mm - glina z dodatkami. Warstwa cienka ponieważ ma tworzyć mocne wiązanie ze słomą, a więc trzeba ją "wetrzeć" w ścianę

warstwa 2: ok. 20mm - glina z dodatkami.

warstwa 3: ok. 15mm - tynk wapienny, albo cementowo-wapienny ale z niewielką ilością cementu dla poprawy czasu wiązania, proporcje ca. 1:2:9 (cement:wapno:piasek)

warstwa 4: ok. 5mm - podobnie jak warstwa 3, ale proporcje 1:3:10

warstwa 5-6-7-??: woda wapienna


tynk wewnętrzny

warstwa 1: ok. 5mm - glina z dodatkami.

warstwa 2: ok. 15mm - tynk wapienny, albo cementowo-wapienny

warstwa 3: ok. 5mm - podobnie jak warstwa 2

Podjazd

Droga dojazdowa do naszego domu to istny koszmar. Oczywiście póki co. Prowadzi mocno pod górę, więc wymaga solidnego utwardzenia, aby można było się dostać do domu, kiedy pogoda będzie deszczowa, bądź kiedy zima nastanie. Tak wyglądała jeszcze rok temu:

fot. Jesień 2006.



Na wiosnę tego roku rozpoczęły się prace, których zwieńczeniem ma być coś, co pozwoli na w miarę komfortowy dojazd do domu.

fot. Wiosna 2007.



fot. Wiosna 2007.



Wysypaliśmy tony gruzu zdobywanego, skąd tylko się dało.


fot. Kolejne warstwy gruzu.



fot. Katastrofa po deszczu.



Po każdym deszczu droga zamienia się w coś, co przypomina raczej bezwładne gruzowisko niż piękny i zachęcający dojazd. Z drugiej jednak strony jest coraz lepiej, ziemia się ubija, powstające dziury łatane są kolejnymi kawałkami gruzu. Może do jesieni całość ubije się na tyle, że będzie można sypnąć żwirek, który doda uroku oraz jeszcze bardziej wzmocni nawierzchnię.

fot. Odbudowanie.



wtorek, 5 czerwca 2007

Drewno


fot.
Pan drwal.




fot. Kilka kawałków świeżo ściętych .



fot. Tartak.



fot. Tartak.



fot. A teraz niech schnie.



fot. Słuszne rozmiary.




fot. Jeden z produktów końcowych :)



fot. Krokwie.

Studnia


fot. Samochód radziecki, reszta polska.


fot. Kopanie studni w toku.



fot. Z odwiertu wyłazi taki shit.


fot. Ostatecznie woda się znalazła.

Oczyszczalnia

Zastosowaliśmy biologiczną oczyszczalnię ścieków. Zakupiona i zamontowana przez firmę Bioires z Rzeszowa. W porównaniu z szambem nie wymaga systematycznego wjazdu "szambiaka" na teren, co w przypadku naszego podjazdu, szczególnie zimą ma duże znaczenie. My możemy się przejść pieszo, ale nosić wiaderkami to i owo...
Porównując natomiast do oczyszczalni z drenażem rozsączającym to przede wszystkim małe rozmiary. Nasza ma teoretycznie wystarczyć do obsługi 6 osób, a że mała jest, widać na zdjęciach.


fot. Oczyszczalnia gotowa do montażu.



fot. W ziemi.



Użyliśmy twardych (pomarańczowych) rur kanalizacyjnych 110mm, które obsypane zostały warstwą piasku.

fot. Wyprowadzenie rury kanalizacyjnej z domu.



Jak zawsze przy tego typu instalacjach należy zadbać o odpowiedni spadek od domu w kierunku zbiornika i od zbiornika do dołu chłonnego.

fot. Połączenie dom-oczyszczalnia.



Oczyszczone ścieki pod postacią wody, wypuszczane są do dołu chłonnego, czyli całkiem sporego dołu, do którego wsypaliśmy 5m sześć. żwiru, na to geowłóknina, a następnie ziemia rodzima. Czyli z zewnątrz nic nie widać, jedynie studzienkę kontrolną przykrytą włazem.

fot. Geowłóknina przykrywająca warstwę żwiru w dole chłonnym.



fot. Studzienki kontrolne oczyszczalni.


Fundamenty - wieniec


fot. Szalunek na wieniec.


fot. Wieniec znacznie szerszy od ściany fundamentowej,
przystosowany do kostki słomianej.


fot. Zbrojenie wieńca.


fot. Zalany wieniec z widocznymi prętami
do zamocowania pierwszej warstwy kostki słomianej.


fot. Po kilku dniach.

Ściana fundamentowa


fot.
Ściana fundamentowa.



fot. Lepiej od razu pomyśleć o instalacjach.


fot. Wyżej i wyżej....


fot. .. i wyżej.


fot. Styropian, siatka.


Ława fundamentowa

fot. Główne kopanie przy użyciu sprzętu zmechanizowanego.



fot. Nie obyło się bez prac ręcznych.



fot. Widok od środka.



fot. Widok ogólny.



fot. Deskowanie na ławę.



fot. Montaż zbrojenia ławy.



fot. Folia plus zbrojenie.



fot. Wylewanie betonu.



fot. Gotowa ława fundamentowa.